Rok szkolny się już skończył, nadeszły wakacje, a nasza paczka wspólnie wyjeżdża. Trafiają w inne miejsce niż spodziewała się Vee, ale mimo to zapowiada się udany wyjazd. Zapraszam do czytania!
Przypięłam ostatni kosmyk włosów i wyszłam z pokoju. Co miesiąc moja paczka znajomych spotykała się u kogoś i mieliśmy wspólny wieczór filmowy. W zasadzie rzadko kiedy oglądaliśmy coś na serio. Zwykle polegało to na obżeraniu się i gadaniu do rana. Ze względu na wakacje postanowiliśmy gdzieś wspólnie wyjechać. Sam dogadała się z kimś z rodziny i załatwiła nam domek nad jeziorem.
Złapałam moją kolorową torbę z Monaco i zbiegłam po schodach. Cały dom wydawał się być opustoszały. Za oknem dopiero świtało i wszyscy jeszcze spali. Na stoliku przed wyjściem położyłam karteczkę z wielkim sercem i dopiskiem: „Kocham was, wracam za dwa tygodnie, Vee”. Prawdopodobnie nikt by zbytnio nie zauważył mojej nieobecności. Każdy żył swoim torem, a spotykaliśmy się tylko przy kolacji. Pociągnęłam za sobą walizkę i wyszłam z domu. Przed bramą stały już dwa ciemne SUV-y. Przez uchylone okno zamachała do mnie Sam.
- Hejka – przywitałam się szeptem. Miałam wrażenie, że jeśli powiem coś głośniej obudzę całe miasto. Włożyłam walizkę do załadowanego już po brzegi bagażnika i usiadłam pomiędzy Sam a Marsi.
Wydawało mi się, że jedziemy w nieskończoność, jednak wieczorem wciąż mieliśmy .
- Jestem głodna - krzyknęłam przeciągle – Zatrzymajmy się!
Simon, który prowadził zerknął na mnie w lusterku.
- W sumie.. Mieliśmy tylko jeden postój.
Po chwili zjechał z autostrady do pobliskiego miasteczka, gdzie zatrzymaliśmy się przy neonie z lat 70. Drugi samochód zatrzymał się tuż za nami. W środku było tylko kilka starszych pań i rodzina z dzieckiem.
Usiedliśmy całą gromadą przy stoliku w rogu malutkiej sali. Wszyscy chwycili za kartę dań i zatopili się w przerzucaniu kolejnych stron. Wyjęłam z torby aparat i zrobiłam im zdjęcie. Spojrzeli na mnie dopiero kiedy rozległo się charakterystyczne pstryknięcie.
- No co? Ja już wiem co wezmę, a wy fajnie wyglądacie.
Po chwili przyszła młoda dziewczyna z przypiętą tabliczką „Evelyn”.
- Czy mogę już przyjąć zamówienie? – zapytała z uśmiechem wyjmując z kieszeni notes.
- Dla mnie duża zielona herbata i coś słodkiego – odezwałam się jako pierwsza.
- Mhmm… - zanotowała – deser na ciepło czy na zimno?
- A co ma więcej cukru? – zapytałam pół żartem pół serio.
Tuż przed północą byliśmy chyba na krańcu świata. Przejechaliśmy przez wielką bramę, a na końcu alei z drzew wyłoniła się ogromna biała willa. Simon zerknął na nawigację.
- Tak jakby jesteśmy na miejscu – powiedział zerkając na mnie w lusterko.
- Sam – szturchnęłam przyjaciółkę, która spała oparta o szybę.
- Mmmmm…?
- To na pewno tu?
Samantha powoli otworzyła jedno oko.
- Tak – mruknęła – to tu.
- Sam! – powiedziałam troszkę głośniej niż zamierzałam – to miał być klimatyczny domek nad jeziorem, a tymczasem mamy… mamy to! – wskazałam za okno.
- Coś ci nie pasuje?
- Nie no pasuje, ale to tak jakby zmniejszyć mój dom, a ja myślałam, że będziemy gdzieś w klimatycznej ruderze.
- O co ci chodzi z tym klimatem, co?
- Nieważne. Zapomnij, że cokolwiek mówiłam.
Wyciągnęliśmy z bagażników rzeczy i zanieśliśmy je na taras, kiedy Sam szukała w torbie kluczy.
W środku było ciepło i przytulnie. Zostawiłam walizkę przy wejściu i poszłam się rozejrzeć. W plątaninie korytarzy na parterze znalazłam maleńki pokoik z widokiem na ogród i altanę. Zapaliłam światło. Mieściło się w nim tylko łóżko, szafka i toaletka z ogromnym lustrem. Dotknęłam wyblakłej tapety w listki w miejscu gdzie odchodziła nieco od ściany. zakochałam się w tym pokoiku od pierwszego wejrzenia. T o było klimatyczne.
- Vee! Vee! Gdzie jesteś? Robimy naradę.
- Już idę – odkrzyknęłam i pobiegłam w stronę wejścia. Wszyscy tam stali i dyskutowali. Sam zerknęła na mnie kątem oka.
- Ustalamy pokoje.
- Zaklepuję taki mały pokoik na tym piętrze – odparłam od razu.
Sam popatrzyła po wszystkich.
- Ktoś się nie zgadza? – nikt nie odpowiedział – W takim razie zaklepane. Jesteś wolna.
Zabrałam swoje rzeczy i poszłam w stronę pokoju. W ścianie znalazłam tez ukryte drzwi do łazienki i maleńkiej garderoby. A raczej wbudowanej szafy. Położyłam walizkę na łóżku i wyciągałam z niej kolejne rzeczy. W pewnej chwili do pokoju wpadła Sam z moim aparatem w ręku i zrobiła mi zdjęcie.
- No co? – przedrzeźniała mnie – Ja już się rozpakowałam, a ty fajne wyglądasz.
Uśmiechnęłam się do niej podnosząc lewą brew do góry.
- Poza tym – kontynuowała – Trudno dostać się do tego pokoju. jakby ktoś cię chciał zabić to nawet jeśli będziesz uciekać, pewnie dopadnie cię w tym labiryncie.
- Nikt mnie nie będzie zabijać.
- Jasne, jasne, jeszcze zobaczymy… Przyszłam ci powiedzieć, że oglądamy za piętnaście minut film w salonie. Już w piżamach. Idę robić popcorn. Pa.
- Pa – odparłam machinalnie wieszając w szafie ostatnią sukienkę.
Przebrałam się w piżamę w koale. Szukając salonu znalazłam kuchnię, gdzie Sam przygotowywała przekąski, całą oszkloną jadalnię z podłużnym stołem, otoczonym roślinami w doniczkach, przez co sprawiała wrażenie przerobionej szklarni. W końcu znalazłam salon – ogromne pomieszczenie z kilkoma kanapami, wielkim telewizorem i kominkiem. Na ścianach wisiały fotografie. Poza Sam, byli już wszyscy: Kate, Marsi, Crystal, trzech Simonów, Casper i Nico.
- Hejka – powiedziałam wchodząc do pokoju.
- Hej Vee – odpowiedzieli.
Nico i Kate siedzieli nad laptopem podpiętym do telewizora.
- Jest! – krzyknęła nagle Kate – Znaleźliśmy – W tym momencie przyszła Sam z ogromnymi miskami ciepłego popcornu.
- A co oglądamy? – zapytałam sadowiąc się na kanapie.
- Szybcy i Wściekli – odpowiedział Casper.
Uśmiechnęłam się z zadowoleniem.
- Hmm… Macie całkiem niezły gust – stwierdziłam z sarkazmem – Chyba muszę zacząć się z wami zadawać…
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
Jak widzicie zmieniłam nieco styl pisania, a raczej wróciłam do poprzedniego, w którym czuję się lepiej. Już jakiś czas temu przerzuciłam się na narrację pierwszoosobową, poprzednie dwie części były pisane w narracji trzecioosobowej w formie pewnego eksperymentu. Chciałam jednak zadeklarować, że przenoszę się z powrotem w narrację pierwszoosobową i "Spotkanie po latach" będzie pisane z punktu widzenia Vee.
Poza tym postaram się dodać część czwartą podczas tych świąt, bo zdaję sobie sprawę, że moje części nie są długie, a szczególnie ta jest "lekka", stanowi zaledwie wprowadzenie do nowego otocznia.
Wesołych Świąt!
Vee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz